fbpx

Poniedziałek

Pytają mnie, czy Carlo interesował się aniołami i czy w ogóle zauważał moje istnienie. Koledzy aniołowie naśmiewają się ze mnie czasem, że miałem tak wielkiego podopiecznego, a sam nie zrobiłem kariery. Czy ktoś bowiem słyszał wcześniej o aniele stróżu Carla Acutisa? Zawsze im odpowiadam, że przecież my, aniołowie, pełnimy służbę i nie dla nas zaszczyty. Był już kiedyś taki jeden anioł, który zapragnął sławy i postanowił stać się kimś ważniejszym niż Bóg. I co? Skończył jako najohydniejszy osobnik na świecie. Mowa oczywiście o Szatanie. Wielu ludzi uważa, że opowieści o nim można włożyć między bajki, że to jakieś wymysły. No cóż… To, że powszechnie się o nim zapomina, jest jego największym sukcesem. Dzięki temu może niepostrzeżenie i znienacka atakować, tak że jego ofiara nawet nie wie, kiedy została przez niego skuszona do zrobienia zła. Carlo był jednym z tych nielicznych, którzy doskonale wiedzieli, że z diabelstwem nie ma żartów, ale też zupełnie się złych duchów nie bał. A wiecie dlaczego? Bo znał stuprocentowo skuteczną broń, która ochroni każdego przed nieznanymi zamiarami koleżków Szatana. Tą bronią są przede wszystkim sakramenty: Eucharystia i spowiedź, a także codzienna modlitwa. Jako anioł zapewniam was, że wszystkie dzieci, które choć raz dziennie zrobią znak krzyża i odmówią modlitwę Ojcze nasz, mogą spać spokojnie.

Wtorek

No dobrze… Ale odeszliśmy trochę od tematu Carla, a przecież to o nim miałem wam w tym adwencie opowiadać. Minęła już ponad połowa tego wyjątkowego czasu, a jeszcze nie dotarliśmy do najważniejszych informacji o moim podopiecznym. Myślałem ostatnio, co jest taką najbardziej istotną rzeczą, którą powinniście zapamiętać o Carlu. I szczerze powiem, że trudno mi wybrać. Poradziłem się paru koleżków i oni podpowiedzieli mi, że zdecydowanie powinienem powiedzieć o sakramentach. To prawda! Carlo najbardziej znany jest przecież z powiedzonka, że „Eucharystia to jego autostrada do nieba”. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, że autostrada to włoskie słowo, bo pierwsze tego typu drogi – a więc trasy przeznaczone tylko dla pojazdów mechanicznych i pozbawione skrzyżowań – powstały właśnie we Włoszech. Zapewne dlatego Carlo użył tego określenia, bo przecież często podróżował włoskimi autostradami. Wiedział, że tymi drogami można poruszać się szybko, bo nie ma niepotrzebnych utrudnień, a pasy ruchu są szerokie i wygodne. Nie oznacza to jednak, że podróż autostradą zawsze jest tylko przyjemnością. Sami wiecie, że droga nawet na autostradzie trochę się dłuży i że czasem w samochodzie bywa nudno. Tak samo bywa z Eucharystią. Wiemy, że to bezpieczna i wygodna trasa, najlepsza z dostępnych, trudno jednak zaprzeczyć, że dzieciom nawet na takiej wspaniałej drodze się nudzi. Carlo wiedział, skąd ta nuda. Zrozumiał, że podróż droga Eucharystii dłuży się wtedy, gdy człowiek nie rozgląda się wokół. Gdy nie obserwuje innych na tej drodze. Gdy unika rozmów z towarzyszami podróży. Eucharystia może być podróżą życia, pod warunkiem, że się do mniej odpowiednio przygotujemy i będziemy aktywni podczas jej trwania. Jak to zrobić? I na to Carlo ma odpowiedź!

Środa

Carlo zafascynował się cudami eucharystycznymi, czyli przypadkami zamiany Chleba eucharystycznego – a więc hostii już po przeistoczeniu – w kawałki ludzkiego ciała. Takich cudów odnotowano w historii kilkadziesiąt, choć nie wszystkie Kościół uznał za prawdziwe. Jest jednak kilka takich, co do których nie ma wątpliwości, że doszło do jakiegoś niewytłumaczalnego zjawiska, które nie sposób wyjaśnić, wykorzystując dostępną ludziom wiedzę. Do pierwszego, najsłynniejszego cudu tego typu, odnotowanego przez Kościół doszło w Lanciano, w Włoszech, VIII w. Potem takich przypadków było jeszcze kilkanaście. Cuda dzieją się także dziś – w ostatnich 15 latach doszło do co najmniej dwóch takich wydarzeń na terenie Polski – w Sokółce oraz w Legnicy. O wszystkich tych cudach możecie poczytać w prezentacji, którą Carlo przygotowywał przez dwa i pół roku. Wystawa ta zwiedziła już cały świat!

Czwartek

Carlo Eucharystię uznawał za  najważniejszą rzecz na świecie. Twierdził, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, czym jest ten sakrament. Gdyby wiedzieli, kościoły byłyby tak pełne, że ciężko byłoby wejść do środka! Wspominałem wam jednak o tym, że Carlo również wielkim uznaniem darzył spowiedź. Spowiadał się co tydzień! Ja go do niczego nie przymuszałem, sam chciał… Choć, zdradzę wam sekret, że wcale tego nie potrzebował. Nie popełniał dużo grzechów, choć oczywiście jak każdemu chłopakowi w jego wieku zdarzało się coś przeskrobać. To, czym jest dla niego sakrament pokuty, wyjaśniał opowieścią o… balonie. Aby balon mógł się unieść w powietrzu, nie może mieć balastu, czyli żadnego obciążenia (my anioły również go nie mamy, dlatego potrafimy latać). Dokładnie tak samo jest z duszą ludzką, która – jeśli chce się wznieść do nieba – musi się pozbyć tych drobnych ciężarów, jakimi są grzechy powszednie. Jeżeli tym, co obciąża duszę, jest grzech śmiertelny, dusza upada na ziemię, spowiedź zaś jest wówczas niczym płomień, który – ogrzewając powietrze – sprawia, że balon znów się unosi.

Piątek

Trzecim ważnym sakramentem dla Carla było bierzmowanie, czyli moment, w którym w szczególny sposób człowiek obdarowywany jest przez Ducha Świętego. Wiem, że z tym Duchem Świętym ludzie to mają nie lada kłopot. No bo Pan Bóg, to wiadomo… Jezus – Jego Syn. A ten Duch? Dla mnie wszystko jest jasne, bo sam jestem duchem i sprawy ducha są mi bliskie. Ludzie też mają duszę, ale dużo częściej jednak skupiają się na swym widocznym ciele, także o świecie duchowym mają dosyć blade pojęcie. Jak mają więc zrozumieć, kim jest Duch Święty i dlaczego go potrzebują? Gdyby poznali choć odrobine prawdy o Duchu Świętym i jego działaniu! Carlo, ponieważ potrafił funkcjonować w świecie duchowym, chyba dobrze rozumiał, jak ważną postacią jest Duch Święty. To dlatego już w wieku 11 lat prowadził katechezy dla swych rówieśników i starszych, by przybliżyć im tę tajemnicę. Tłumaczył im, że Duch Święty to taka moc Pana Boga. Każde dziecko otrzymuje tę moc w czasie chrztu i nieustannie jest ona uzupełniana w jego duszy, jeśli tylko się na tę moc otworzy, a szczególnie otworzyć się może właśnie w sakramencie bierzmowania. To wielka sprawa mieć taką moc – moc czynienia dobra, moc modlitwy, moc rozumu, moc rady i moc męstwa…

Polecamy